2007-05-31

Zachciało mi się wziąć udział w owczym pędzie (co tak sam z nowym będę siedział jak połowa zespołu pojedzie do Hunlandii w wakacje, a może dostanę więcej kasy na plantacji jak przyjdę z papierami, albo nie), i z tego powodu updejtuję CVkę, najpierw przepisałem po angielsku na wuwu, potem, żeby bardziej zaszpanować zrobiłem xhtml strict, puściłem przez validatora, i validator powiedział, że a href nie ma atrybutu target, fajne misie w w3c siedzą.
Tak czytam sobie swoją CVkę, i nasuwa mi się stwierdzenie, że tak jak każdy Chińczyk powinien zrobić w życiu trampki, magnetofon i koszulkę, to chyba każdy programista wuwu pisał własny sklep, bibliotekę do baz danych i jeszcze jakieś ustrojstwo. Teraz na szczęście takie rzeczy są gotowe (jednak jakość bywa różna, czasem na poziomie Rowu Mariańskiego).
No a jutro może być interesująca, bo przyjdzie nowy.

2007-05-28

Zaczęło się lato.
Nieśmiało zaczynało się w piątek, przed 16 padła sieć, poszliśmy sobie do domów wcześniej. Za to dzisiaj padł prąd, jak to ma latem w zwyczaju, o od pół do trzeciej mieliśmy robotę z baśki. Co prawda wrócił godzinę później, ale to już nie było to, poszedłem wcześniej na ściankę.
Na ściance jak to w taką pogodę - masakra i mister mokrego podkoszulka, szkoda tylko że mokry jest na wystającym brzuchu.
W międzyczasie pracowałem, to znaczy dalej grzebałem w bazi - piękne rzeczy, tabela słownikowa, 2 kolumny - id :: serial, name :: varchar. Piękne jest to, że varchar ma założonego checka: 'AA' albo 'BB', i nic więcej. Z definicji.
Po dłuższym zastanowieniu to nawet ma minimalny sens - w jednym miejscu mamy wartości do których mogą się odwoływać inne tabele, tylko czy się odwołują w więcej niż jednym miejscu? - to jest pytanie.
Dowiedziałem się więcej także o samym sposobie dewelopementu bazi przez GKO: trzymanie wersjonowanego SQLa w systemie kontroli wersji byłoby za proste.
Otóż GKO mają toola do dewelopowania bazy z 30-to dniową free licencją, i w systemie kontroli wersji trzymają sobie binarny output z tego toola.
Natomiast podczas instalacji ładowana jest pierwsza wersja definicji bazy, potem idą po kolei updejty z kolejnych loadów, jak ostatnio się patrzyłem, było ich 3.
Czapki z głów po prostu.

Etykiety:

2007-05-27

Buergh. Mój pierwszy system kontroli wersji (i prywatny nadal) to Subversion, nawet działa.
Na plantacji używany jest za to ClearCase, od strony użytkownika na poziomie skomplikowania SVN albo CVS, ale CC ma bardzo miłe ficzery, od strony usera jest nawet przyjazne, od strony admina chyba mniej, od strony sprzętu to prawdopodobnie jakiś mastodont, wszystko za ciężkie pieniądze.
W domu mam dalej SVN, bo na złomie nic innego nie pójdzie (znaczy się CVS pójdzie, ale po co, ponoć SVN jest lepszy, możliwe, że pójdą jakieś bardziej wypasione systemy, ale tego trzebaby szukać, a mi aż tak nie zależy, a po drugie - lama jestem z administracji), checkouty i checkiny działają, ale output z diffa ciężko się czyta - w CC wyświetla się drzewko wersji, porównaj tę wersję z tamtą i włala, widok różnic. W vimie to samo, ładuję jedną wersję, piszę sobie :vert diffsplit plik@@/main/wersja i mam, dwie wersje, obie pokolorowane w miejscach gdzie się różnią.
W SVN piszę svn diff -r któraś plik i mam output z diffa. Zainstalowałem sobie TortoiseSVN, ale niewiele pomogło, każda operacja trwa wieki, a widoku z tekstem pliku i zmianami nie ma (JA nie znalazłem) :(.
Chyba wezmę i zrobię risercz, jak do vima zapodać plik, output z diffa względem innej wersji i co z tego wyniknie, bo vim też używa diffa, nawet dla gvima pod Windows jest kawałek w defaultowym .vimrc.

Etykiety:

2007-05-25

Niesamowite, przez ostatnie dwa dni robiłem coś sensownego, chyba pierwszy raz odkąd robię na plantacji.
Wbijałem się w bazę którą wyrzeźbili GKO, ogólnie - durna jest, bajędy o wielozadaniowości Projektu Absurdalnego można zwinąć w jeszcze ciaśniejszy rulonik i poskładać tak, żeby kanty były jeszcze ostrzejsze.
A ja stwierdziłem, że grzebanie się w tej bazi to fajny pretekst, żeby nauczyć się Hibernate w godzinach pracy, no i napieram, chyba nawet udało mi się rozpruć te kawałki, które mi są potrzebne.

Etykiety:

2007-05-22

Zepsułem i teraz naprawiam. To znaczy GKO zjebali - wymyślili jeden ficzer, potem drugi, i drugi rozjebał pierwszy, gdyż pierwszy był dodupnie zaprojektowany.
Ja w końcu wymyśliłem scenariusz, zapodałem go do testów, testy testowały, wystawiły błąd.
GKO stwierdzili, że ot błąd u mnie, ale nie szli na pałę, tylko się zapytali (już się nauczyli, że jak idą na pałę to się odbijają). Odbili się i teraz, napisałem, że to ich ficzer i ja tylko kodowałem i niech wymyślają, jak to teraz zrobić, ale mogą zrobić tak o. Sprzeciwów nie było, jak zwykle gdy coś jest zwalone i nie mają pomysłów. No i teraz tak o programuję i testuję.
Ogólnie to jest śmiesznie, ostatnio wyszło, że import danych według GKO powinien działać:
1. importujemy dane
2. edytujemy dane
3. importujemy dane
Po imporcie z punktu 3 mamy te same dane co przed importem - dość zaskakujące, bo importowaliśmy. Zaskakujące jak dla kogo, dla GKO nie.
Ale Projekt Absurdalny idzie do piachu i można mi wcisnąć praktycznie dowolne rzeczy, wystarczy wysłać maila.

Etykiety:

2007-05-17

Cholerne wieczorne włoskie rozmowy. Mija 17, człowiek zaczyna myśleć o pójściu do domu, a tu mail i zaraz potem telefon przedstawiający się na 00039, kurwa mać. Nie żeby od 3 lat tak się nie działo, oni po prostu mają ciężkie problemy gdy my (znaczy się ja, bo reszta przychodzi przed 9 do roboty) idziemy do domów, albo już nas nie ma, a następnego dnia płacz, że oni dzwonili i pisali maile i nie mają supportu.
W mailu jest, że mamy napisane w logach co się jebie, ale nie czytamy tylko wysłaliśmy. Przez telefon i netmeeting dalej jesteśmy cipy grochowe, nie potrafimy sprawdzić, czy na przykład prawa do katalogu są dobre i biblioteka się załaduje, bo pracujemy z roota i nam działa. I tacy ludzie pracują z klientem, ręce opadają.
Z interesujących rzeczy - coś działało 3 miesiące temu, my nie dotknęliśmy, przestało działać. Nie możemy pokazać palca, bo działało na podstawie haka.
I jest powiązane z deltą, więc śmierdzi pod niebiosa.
Zrobiłem głęboki risercz, i odkryłem, że pojebany pomysł ze zrobieniem funkcji formatującej datę zamiast inlineowania działa lepiej niż inline, który nie działa w ogóle. Otóż delta jest wykonywana przez jakiś popierdolony interpreter. I teraz pytanie - czy światli GKO system inżynierowie o tym wiedzieli i nie powiedzieli, czy trafiło im się jak ślepej kurze ziarno?
W ramach wyrównywania karmy udało mi się wymyślić scenariusz, który rozpierdala ficzer, z którego GKO są zajebiście dumni i który bangla (do czasu) u klienta, testerzy byli nawet zadowoleni, tadam.
Na ściance mi wróciła forma, tak z 15 długości dzisiaj się udało.

Etykiety:

2007-05-15

Dzisiaj było trzecie z kolei zjebranie z cyklu ronienie Nowej Superzastej Firmy.
To zjebranie to był chyba Rodzic Wszystkich Zjebrań.
Najpierw były 2 godziny transmisji skądśtam, pewnie z HQ. Były gadające głowy emitujące okrągłe słowa. Stwierdziłem, że jeżeli pobawić się w drinking game i za każdym razem gdy pada słowo bussines pić nawet dziesiątkę, to by się wywlekło z sali na czworakach. Osobiście zgubiłem gdzieś 20 minut, i podobno chrapałem.
Potem były pytania, potem żarcie. Banan był nieszczególnie dobry, ale były małe pomidorki. Niestety na balkoniku gościu napierdalał na saksofonie i było ciężko pogadać.
A potem było śmiesznie - przyszła Pani z Zasobów Ludzkich Nowej Superzastej Firmy. Twierdzi, że pracuje dla Hunów od 10 lat, a wcześniej robiła dla Hamerykanów.
No cóż, kaleczyła angielski niemiłosiernie, ciekawe jakie to były hamerykańskie firmy, pewnie McDonalds i KFC.
Najpierw była, jak zwykle, prezentacja. Na prezentacji były między innymi obrazki kultury korporacyjnej, i kultura firmy - matki plantacji została przedstawiona jako statek, po angielsku ship. Zupełnie podobnie do shit, jak usłyszała cała sala.
Ale dowiedzieliśmy się ciekawych rzeczy. Znaczy się interesujących - podwyżki będą, ale za rok (no dobra, za 10 miesięcy), premie za pierwszy kwartał będą, ale za 4 miesiące, we Wrześniu, externale będą mogli zostać internalami, albo nie.
Po rewelacjach płacowych, premiowych i zatrudnieniowych morale usiadło na schodach.
Ponoć mamy oddać jakimś frajerom części Projektu Absurdalnego, a sami zająć się hunowym rozwiązaniem. Jak łatwo się domyśleć GKO robią wszystko, żeby powtykać kawałki PA do nowego toola.
Istnieje możliwość, że Hunowie zapytają się nas, dlaczego nie wspieramy PA, tylko hunowego toola - oficjalna odpowiedź jest taka, że managos zadecydowali i tak będzie.
Nieoficjalna - że PA to kupa gówna - nie została wypowiedziana głośno.
Reszta jest milczeniem, trzeba po cichu wrócić do szukania roboty.
--
Edited: jeszcze o skali całego przedsięwzięcia: z Plantacji pojechało na oko 500 osób, razy 8 godzin daje 4k roboczogodzin, podzielone przez 160 - osobomiesiąc daje 25 osobomiesięcy, etat przez dwa lata z hakiem, prawie tyle, ile pracuję na plantacji wliczając moje externalstwo.
Na całym świecie osób było chyba z 50k.

Etykiety: