2010-05-14

Zostałem uszczęśliwiony nową kurteczką - taką o popielatą po prawej, BL-AUS-FM-11: http://helikon-tex.pl/katalog/helikon201012.jpg .
W sumie całkiem fajna, wiatroodporna (poza elementami kevlarowymi, czyli trochę ciągnie po ramionach), podbita polarem (czyli dość ciężko się zakłada na bluzę).
I miała pod każdą pachą taką zajebiaszczą dziurę wentylacyjną z takim podwójnym zameczkiem. Miała, bo pod jedną się zameczek wziął i rozjebał, jedno coś do suwania i zamykania się wzięło i rozgięło, przez co połowa zamka wypadła, drugie coś się rozwaliło na części składowe, więc ogólnie krecha jak od łokcia do połowy żeber.
Drugi zameczek jest cały, pewnie dlatego, że go nie ruszałem.
Powinienem od razu wykazać kręgosłup i zażądać taką po lewej : http://helikon-tex.pl/katalog/helikon201013.jpg , ale do sklepu będę łaził sam.

2010-05-10

Od jakiegoś czasu poznaję uroki Linuxa na desktopie. Kubuntu, go Gnoma nie lubię a miało być szybko, bo to w pracy.
W skrócie to idea Linuxa na desktopie zamyka się w słowach nie i jeszcze długo nie jak ktoś ma dwie lewe ręce i kaprysy.
Po pierwsze - dwa monitory. Pod Windows poszło od kopa, identyfiakcja, ustawienia lewego, prawego włala.
W Linuxie jakiś inteligentny projektant wykombinował żeby wydupczyć xorg.conf, więc równie inteligentny KDE wstał, zauważył że mam dwa monitory 1280x1024 z czego jeden ustawiony pionowo, i zrobił desktop 1280x1280. Googlanie po forach ubuntowych dało niewiele, w skrócie - w xorg.conf wstaw żądany rozmiar pulpitu. No zajebiście, man xorg.conf jest lekko przerażający dla lamera, jeżeli jest się na tyle nie lamerski, żeby przeczytać, trochę zrozumieć i się przerazić.
Na szczęście są znajomi którym działa, no i teraz też mam, jeszcze xrandr żeby łaskawie monitory się spozycjonowały odpowiednio dopisane gdzieś w /etc do konfiguracji kde. Odpalenie wersji gujowej wspomnianego xrandra spowodowało wyłączenie jednego monitora, jakoś się udało to odpalić ponownie bez resetu komputera.
Tłumaczenia że developerzy KDE rzadko mają dwa monitory i to jest niedotestowane są rozczulające i tu jest ślad po mojej łezce.
Bardziej zaawansowana zabawa typu zoom out tych plazmoidów, czymkolwiek by nie były, kończy się rozpierdoleniem układu tła względem ekranów, pionowy zmienia się miejscem z poziomym, dziękuję bardzo, więcej nie spróbuję.
Potem próba zamiany tych chujowych pastelowych kolorków na coś konkretniejszego, taa, dupa, bo nie wszystko można sobie wyklikać, i obojętnie co innego niż standard się wybierze, to w którymś miejscu uaja znajdzie się miejsce gdzie tekst i tło są podobnego koloru. Moje gratulacje.
Używanie na codzień - ujdzie, z zajebiście pozytywnych rzeczy to zamontowanie truecryptowej partycji umieszczonej na dysku windowsowym i działa, a potem uruchomienie Firefoxa i Thunderbirda na profilach z windowsowej wersji, pełen zaskocz. Z Operą taki numer nie wyszedł, ale jakoś mi tego nie brakuje. Flash to porażka, działa jak chce, jak nie, to nie, czasem w jednej przeglądarce działa a w innej nie, zembedowany film z jutuba działa, po przejściu na jutuba z tym samym filmem działać przestaje. Żeby było śmieszniej, każda przeglądarka pokazuje innego focha - Konqueror nie pokazuje nic, FF prostokącik, a Opera żeby se flasha zupgrejdować.
A dzisiaj Firefox odwalił sobie kitę, tak o. Czasem miewał odpał i drag&drop przestawał działać - tekst do paska adresu, adres do bookmarków, taby na pasku, nie i koniec. A tym razem było że obrazka nie zapiszę, bo nie ma takiej opcji w menu. Zamknąłem, uruchomiłem znowu, a raczej próbowałem. Białe okno z jakąś lewą ikoną.
No to wyciąłem i zainstalowałem jeszcze raz z .tar.gz od Mozilli.
Następnym krokiem zostało uaktualnienie systemu, z 9.10 do 10.4 czy jakoś tak, dłuuuugo, ale że nie miałem ambicji wcześniej grzebać przy sterownikach do ATI i jadę na domyślnych to skończyło się bezproblemowo (czytaj - Xy z ustawieniami zostały), potem zostałem uszczęśliwiony nowymi wersjami FF i Thunderbirda, nowy Thunderbird wygląda interesująco (pomijając rozdzielenie imapowego inboxa z danego konta z imapowymi folderami na tym samym koncie).
Oczywiście nie obyłoby się bez kolejnego faila - FF prosto z pudełka wygląda jak kupa, więc Addons, get themes, pokazała się jakaś strona z (kupiii, bo będzie dużo) za przeproszeniem Personasami, ja (pipiii), co to (kupiii) jest za żenada? Themes dla ubogich czy co? No (zajpiii) frajda móc sobie podłożyć inną teksturę na zasrany defaultowy theme który się przywlókł. Themes są starannie ukryte, jak się zachce addona a nie wygląd, to tam se można ściągnąć niespodzianka inną skórkę. Oczywiście nadal trzeba po zainstalowaniu tego ścierwa restartować, a miało tego nie być, i w marszu i w ogóle.
Jak znalazłem akceptowalne rozwiązania moich trywialnych problemów, to wyskoczył kolejny fail - widget od KDE do lokowania ekranu przestał lokować ekran, można się wylogować, zahibernować, zawiesić do ramu, ale nie zablokować sesji. Na szczęście pamiętałem o xlock, krótkie apt-get install i xlock zabanglał.

Oczywiście teraz, jak mi już bangla, to znalazłem łopatologię: http://maketecheasier.com/how-to-setup-dual-monitors-with-xrandr/2009/06/01#more-5053
Ciekawe jakie balety są podczas przechodzenia z XP na 7.

Etykiety:

2010-05-05

W końcu zmęczyłem Soulstorm, Space Marines, bo jednak są najłatwiejsi.
Smutek, bo dwie kończące misje zrobiłem przed czasem, bo coś się zjebło, zblokowało i komputer przestał konkretnie atakować. Dziwnym przypadkiem były to misje przeciwko Siostrzyczkom Bitwy (powiedzmy wyzwanie) i Mrocznym Eldarom (fajne survival horrory, ale rasa cienka jak dupa węża, zwiadowcy ze snajperkami rzondzom :)), ciekawe czy to autorzy coś zwalili w skryptach kontrolnych.
Ranking trudności - najtrudniejsza była do wyjęcia Gwardia Imperialna przez swoje przesrane działo, potem było z górki, Choasu nie załatwiłem bo kłapouchy zrobiły to za mnie, Tau też byli wyzwaniem bo trzeba się było streszczyć na początku, potem Nekroni, Orki tak sobie, pójść i zarżnąć, kwestia czasu i ilości.
Teraz reszta ras, ciekawe czy błędy w misjach się powtórzą czy będzie to jednak jakieś wyzwanie, i jak tragicznie będzie się grało cieńkimi ciemnymi eldarami.
Sama gra jest trudniejsza od Dark Crusade - słabsze jednostki gwardii przybocznej, inaczej porobione przepaki, każda rasa ma swój (szczególnie ślitaśna jest wysunięta baza Sióstr Bitwy, jak się pindy wzmocnią do 10 to na 2 mapach wymiękłem i sobie darowałem), i poprawili przede wszystkim fortyfikowanie map, już się nie da położyć megapola minowego na połowie planszy, pozajmować i ufortyfikować większości punktów strategicznych i pójść i dorżnąć komputer, teraz każda bitwa idzie od powiedzmy zera.

Etykiety: