2010-10-30

Moje tak zwane szczęście.
Czasem mam tak, że mnie ciągnie do księgarni, i okazuje się, że właśnie wylądowała książka którą chciałem mieć.
Czasem mam tak, że patrzę się na kawałek kodu bo mi wygląda jakoś dziwnie, i w końcu okazuje się, że tam jest błąd.
Przez ostatni tydzień nabrałem chcicy na Dawn of War II: Chaos Rising. Tak jakoś, więc codziennie wlepiałem się w cenę na Steamie. Było najpierw 29 ojro, kurwadużo czyli realnie oddawało siłę nabywczą polskiej pensji - połowa.
Przedwczoraj zeszli do 19.99, rewelacja, kosztuje tyle co w Polsce, ale okazało się, że gram.pl ma promocję o 30 zeta mniej, 54 z przesyłką wyglądało akceptowalnie więc zamówiłem.
Sprawdziłem jeszcze na Steamie, żeby nie było, bo był tydzień z THQ i leciały rózne interesujące tytuły za 1/3 albo pół ceny. Walnęli wielką helołinową wyprzedaż różnych gier, no to stwierdziłem że z niczym raczej nie wyskoczą.
Zajebiście się ucieszyłem jak zadzwoniłem do miejsca gdzie to mam odebrać - będzie we wtorek po długim weekendzie, kij wam w ryj, przynajmniej skończę agregator miejsca zbiórki do Traviana.
Dotarłem do domu z roboty, spradziłem na Steamie no i kurwa na Steamie przecenili z 19.99 na 9.99 ojro, cud, miód i orzeszki ja pierdolę.
Kupiłem, spróbuję polską sprzedać w okolicy średniej ze Steama i krajowego dystrybutora, może się ktoś znajdzie chętny.
A wisienką na torcie było to, ile się giera ściągała.
Jak zainstalowałem DoW II, coś się ściągało noc i pół dnia (plus voodoo z przeniesieniem Steama na inny dysk).
Chaos Rising ściągało się mniej więcej tak szybko, jak przeczytanie tego zdania od tego słowa do tego - wygląda na to, że całą grę miałem na dysku, tylko jakiejś śmiesznej aktywacji mi brakowało.
Ciekawe czy dalej będzie to tak u mnie działało, czy obsmarowanie tego dziwnego ściągania uwagi to wyłączy, wtedy będę do siebie mówił Earl.

Etykiety:

2010-10-29

Cysorz miał fajne życie. W celu utrzymania tego stanu wykombinował fajny, w miarę niskonakładowy sposób - co jakiś czas przydupasy szły i kupowały stadko w miarę podrośniętych odwracaczy uwagi.
Jak był jakiś problem, brało się jednego i zależnie od pory roku - wrzucało w snopowiązałkę, kombajn albo szatkownicę żeby urwało tę albo tamtą część ciała, truło wilczą jagodą albo grzybami, albo domestosem albo innym kretem, puszczało w las żeby wilki pogoniły, podpalało w chacie i tak dalej. A jak trzeba było dowalić drwalom to rąbało się odwracacza siekierą, górnikom - kilofem, kowalom - młotem, dziadom - kijem. Wszystko było starannie transmitowane w telewizorni a ciemny lud pasjonował się walką z rzeczywistością po bohaterskim uratowaniu onego od wilków, grzyba, pożaru albo dziada.
Po pewnym czasie stadko się kończyło i przydupasy musiały kupić nowe na zapas.

2010-10-25

No i zobaczyłem najlepszy argument na depenalizację obrony koniecznej ever - wystarczył jeden przypadek zaaplikowania aby wszyscy mający słuszne obawy w temacie przebrnięcia przez jakikolwiek realny proces doboru zaczęli trząść dupami, niektórzy dostali ochronę a inni zaczęli agitację na rzecz rozwiązania wręcz przeciwnego, czyli dalszego ograniczania dostępu do broni.

Etykiety:

2010-10-05

Dawno temu, w mojej pierwszej robocie dostawca Internetu przygotowywał się do pociągnięcia druta, w ramach przygotowań przyszła umowa, w której był zapis o nieudostępnianiu łącza osobom trzecim. Umowa jak umowa.
Niekompetentne kierownictwo postanowiło obić se dupę blachą i do przeczytania umowę dostałem ja jako dyżurny tonerowy oraz Z Bożej Łaski Radca Prawny płci żeńskiej.
Przeczytałem, wzruszyłem ramionami i oddałem, ZBŁRP miała problem - co to znaczy "udpstępnianie łącza osobom trzecim".
Kolejny raz wzruszyłem ramionami i powiedziałem, że można poprosić dostawcę łącza o enumeratywne zdefiniowanie co to jest, a następnie patrzyłem tępo na wewnętrzną walkę (trudnego słowa użyłem) a następnie panikę po zrozumieniu o co było kaman, te oczy rozszerzające się w strachu na samą myśl o potencjalnej sytuacji konfliktowej - Ale przecież ONI mogą czegoś zapomnieć.
I o to chodzi powiedziałem, jak zwykle wzruszyłem ramionami i poszedłem w swoją stronę.

Jakoś tak mi się przypomniało w związku z problemami ludźmi którzy sprzedają debilom rzeczy nie do jedzenia, które ci debile wpierdalają.

Etykiety: ,