2010-10-29

Cysorz miał fajne życie. W celu utrzymania tego stanu wykombinował fajny, w miarę niskonakładowy sposób - co jakiś czas przydupasy szły i kupowały stadko w miarę podrośniętych odwracaczy uwagi.
Jak był jakiś problem, brało się jednego i zależnie od pory roku - wrzucało w snopowiązałkę, kombajn albo szatkownicę żeby urwało tę albo tamtą część ciała, truło wilczą jagodą albo grzybami, albo domestosem albo innym kretem, puszczało w las żeby wilki pogoniły, podpalało w chacie i tak dalej. A jak trzeba było dowalić drwalom to rąbało się odwracacza siekierą, górnikom - kilofem, kowalom - młotem, dziadom - kijem. Wszystko było starannie transmitowane w telewizorni a ciemny lud pasjonował się walką z rzeczywistością po bohaterskim uratowaniu onego od wilków, grzyba, pożaru albo dziada.
Po pewnym czasie stadko się kończyło i przydupasy musiały kupić nowe na zapas.