2010-07-03

Będzie politycznie.
Wiatry projektowe spowodowały, że obecny klient zamiast wcześniej ma później.
Czasem trzeba do klienta pojechać, więc załoga która jeszcze nie miała wiz wyrabia je na zaś, na (moje) szczęście można było zrezygnować i tak zrobiłem.
Nie dlatego, że kraj do którego chciałbym wyrobić wizę jakoś mnie mierzi, albo że obraża mnie to, że traktuje mnie jak potencjalnego złodzieja, terrorystę, prostytutkę, alfonsa, dealera, ćpuna czy co tylko, bo do tego można się przyzwyczaić będąc tu na miejscu (btw - po napisaniu papieru Urząd Skarbowy widać skalkulował swoje szanse w sądowym meczu 100 plnów dopłaty albo i nie plus w bonusie przeliczenie bliżej nieokreślonej liczby zeznań podatkowych w całym kraju przez osoby które były w podobnej do mojej sytuacji i przeczytałyby niewątpliwie soczystą relację z procesu, bo ulga odsetkowa to mało oprocesowany kawałek prawa, i dał se spokój uznając, że jednak rozliczyłem dobrze :>).
Postanowiłem olać proces ubiegania się o wizę bo jak kurwa chcą zbierać o mnie informacje, to niech se to zrobią sami - odciski paluchów, zdjęcie, pół kafla plnów (firma by oddała, ale i tak szkoda) , koligacje rodzinne i inne takie.
Pół kafla plnów oczywiście w przypadku nieprzyznania wizy bezzwrotne, zapewnie dokładnie tak samo jak wszystkie dane ze zdjęciem i odciskami paluchów wpadające we wszystkie możliwe federalne bazy, takiego wała.
Ciekawe czy ten wpis jako całość nie wpłynie na moją zdolność wizową, jakiś krawler netu, analizator treści i baza danych, plus dokopanie się do mojej tożsamości.
Widać nie tylko ja miałem podobne odczucia, ale moje lenistwo kazało mi skończyć wcześniej: http://www.obywatel.org.pl/index.php?module=news&func=display&sid=11996 .
Z życzeniami (na przykład takimi jak miał kapitan z kawału o złotej rybce) dla wspierającej kampanię buraczaną przedstawicielki administracji.

Etykiety: