2010-09-15

No i znowu niezmiernie wkurwiająca akcja - Europejski Dzień bez Samochodu.
Zajebiście, ci co jeżdżą na (albo i bez) biletach jednorazowych w ów dzień będą mogli się bujać za darmo.
A te łosie które kupiły bilety okresowe też będą się mogli bujać, bo już zapłacili, to teraz mogą się cmoknąć, frajerzy.
Z jednej strony to smutne, że zdik nie jest w stanie opracować takich zasad, żeby jeżdżenie na gapę się nie opłacało - teraz są po prostu dwa systemy - jeden to kupić bilet i mieć spokój, drugi - nie kupić i ewentualnie zapłacić karę.
Jak częstotliwość kontroli jest taka, że kara * prawdopodobieństwo w czasie jest niższa niż czas * koszt biletów, to dziwnym nie jest, że ludzie wybierają drugą taryfę.
Ale z drugiej - zakład który tak dyma w dupę ludzi którzy grzecznie kupują bilety okresowe (bo niby co to za problem uczciwie przedłużyć działanie biletu o dzień w którym można jeździć za darmo) jakoś tak nieszczególnie zasługuje na poważne traktowanie.

Etykiety:

dorzut