2010-09-28

7 rano, zadzwonił budzik. Ręka w czymś na kształt gestu zamawiania piwa wystartowała aby zająć pozycję bojową do ataku na przycisk drzemki gdy tylko oczy ustalą dokładne położenie budzika, i 9 minut leżenia, tak po prostu mam.
Dziecko sąsiadów darło się bardziej niż zwykle, łała i ała, ale do tego były dziwnie skorelowane odgłosy jakby ktoś tupał dochodzące z sufitu, więc wpierdol, gdy było, nie było widać (a raczej słychać) skuteczne.
9 minut później budzik zadzwonił drugi raz, wrzaski i tupanie trwały dalej, za to z radia u tych samych sąsiadów leciała transmisja mszy (być może leciała już wcześniej, ale była skutecznie zagłuszona).
Kolejne 10 minut wrzasków i mszy, chwila wrzasków na klatce schodowej i cisza.
Dzwonić (do sąsiadów czy do instytucji)? Jak jedni i drudzy nie zareagują, to po cholerę. Jeszcze gorzej jak zareagują w instytucji, miałbym zeznawać?
Mam wrażenie że w czasie procesu rozwiązywania tej sytuacji skleconego przez instytucje państwowe zjebią psychikę dziecka jeszcze bardziej niż teraz, a i tak to wyrośnie z niego człowiek który będzie stosował takie same metody jak się rozmnoży.

Z obserwacji poczynionych do tej pory wygląda na to, że ten stan został osiągnięty przez proste istnienie różnicy zdań strony decyzyjnej i rozwiązywanie tej różnicy przy dziecku, nic dziwnego że mały exploiter to wykorzystuje.

Etykiety:

2010-09-15

No i znowu niezmiernie wkurwiająca akcja - Europejski Dzień bez Samochodu.
Zajebiście, ci co jeżdżą na (albo i bez) biletach jednorazowych w ów dzień będą mogli się bujać za darmo.
A te łosie które kupiły bilety okresowe też będą się mogli bujać, bo już zapłacili, to teraz mogą się cmoknąć, frajerzy.
Z jednej strony to smutne, że zdik nie jest w stanie opracować takich zasad, żeby jeżdżenie na gapę się nie opłacało - teraz są po prostu dwa systemy - jeden to kupić bilet i mieć spokój, drugi - nie kupić i ewentualnie zapłacić karę.
Jak częstotliwość kontroli jest taka, że kara * prawdopodobieństwo w czasie jest niższa niż czas * koszt biletów, to dziwnym nie jest, że ludzie wybierają drugą taryfę.
Ale z drugiej - zakład który tak dyma w dupę ludzi którzy grzecznie kupują bilety okresowe (bo niby co to za problem uczciwie przedłużyć działanie biletu o dzień w którym można jeździć za darmo) jakoś tak nieszczególnie zasługuje na poważne traktowanie.

Etykiety:

dorzut