2011-08-16

Jedna z bardziej przerażających rzeczy polskiego prawa. Nie obrona konieczna, nie prawa sprawców, bo to jest oklepane, ale uchwała NSA z 26 maja 2008 r., I FPS 8/07 (co prawda lekka staroć, ale "Ptaki" też są stare), a tutaj jest abstrakt, bo sam tekst orzeczenia jest długi i nudny.

Kwintesencja jest taka, że pieniądz jednak czasem śmierdzi, ale nie do końca i tylko w jedną stronę, najwyraźniej sztuka liczy się mniej niż możliwość inwigilacji i każdemu należy się gwóźdź w dupę, jak normalnemu człowiekowi w kawale o diable, piekle, studencie, sesji i wiaderku gwoździ.
Najfajniejsze (na swój smutny dysfunkcyjny sposób) jest samooszukiwanie się sądu w przypadku zapłaty gotówką.

Etykiety:

dorzut

2011-08-15

Microsoft kupił Skype jakiś czas temu.
I się zaczęło, jakoś dzień później Skype coś sobie doinstalował, jakiegoś niemożebnego szita, nie pamiętam dokładnie co to było za ścierwo, bo akurat mi udało się tego pozbyć szybko i bezboleśnie (albo po szybkiej i bezbolesnej operacji wygląda jakby tego nie było, co z oczu to z serca).
Teraz dali czadu - dawno dawno temu, w swej niezmiernej inteligencji Skype wprowadził 2 możliwe widoki - domyślny, z założenia superzajebisty, czyli lista kontaktów i konwersacji w jednym oknie (szczególnie fajne jak ma się kilka i trzeba skakać między tabami), a drugi tak zwany compact, czyli jest sobie lista kontaktów, i jak jest jakaś nowa konwersacja to pojawia się okno, czyli stara wersja, do której trzeba się doklikać, ale nie jest to jakoś szczególnie ciężkie do przeprowadzenia.
Teraz Skype wprowadził nowy ficzer, albo mi się po prostu uaktywnił - jakieś megazjebane okienko zwane Skype Home które nakłania mnie do podzielenia się fejsbukiem i robienia innych pierdół których robić życzenia nie mam. Dodatkowo okienka otwierają się jedne po drugich, pewnie dlatego, że testerzy nie testowali, albo co gorsza testowali ale to ma być takie żałosne.
Niby nic nowego, tylko to ścierwo startuje za każdym razem jak Skype jest uruchamiany, albo komputer jest budzony z hibernacji, po prostu instant wkurw na dzień dobry.
Najfajniejsze są wyniki googlania jak to ścierwo wyłączyć, widać geniusze w M$kype doszli do wniosku, że trzeba delikatnie zachęcić ludzi do olania widoku kompaktowego (czyli bez dodatkowego kafla obok listy kontaktów gdzie można nawrzucać propagandę i reklamy), i dorzucić taki "ficzer" który będzie drastycznie bardziej niezauważalny w trybie domyślnym. No ja bardzo gratuluję, gdyby nie to, że ze Skype korzystają znajomi (hmm, miliardy much..., prawda jest taka, że alternatywy nie ma, jak ktoś wspomni XMPP, to niech się pilnuje żeby go śmiech nie zabił i niech se pogoogla obsługę takiego transferu plików albo rozmów konferencyjnych), to bym się z nim pożegnał, i ci którym się chce produkować na forum skype mają podobne odczucia: jeden kolo napisał nawet aplikację do zamykania tego cudnego okienka, inni kombinują z dziwnymi opcjami automatyczengo startu, kolesie zmieniają ustawienia językowe, żeby nie było reklam (o tu), blokują możliwość zapisu skype.exe żeby się przez przypadek nie zaktualizował (to akurat interesujący trick, jedna przeglądarka ma spore szanse spotkać taką niespodziankę), grzebanie w konfigu (btw: nie działa, próbowałem też zwiększyć timestampy, też nie działa), w tym topicu jakaś dobra dusza wskazała istnienie linka który wyłączał przynajmniej część tak zwanej funkcjonalności, ale niedługo potem link został usunięty. Jako wisienka zdarzają się piękne kawałki z podręcznika marketingowca "Jak wpierdolić usera (jeszcze bardziej)": Dlaczego byś chciał to zgasić? (jakby kogoś w M$kype to rzeczywiście obchodziło), ostatecznie w tu userzy dają wyraz frustracji.
Ciekawe czy to sa pierwsze objawy upadku cywilizacji rządzonej przez księgowych?

Etykiety: ,

2011-08-14

Czas jakiś po słuchawkach mysza zaczęła się zachowywać podejrzanie - co jakiś czas leciał foch. Na focha jest pomizianie po brzuszku po przycisku z napisem reset i to samo w stacyjne nadawczo-odbiorczo-ładującej.
Ale zauważyłem, że stacja nie jest tak ładująca jak miała w zwyczaju, po nitce do kłębka, czyli po kablu do ładowarki okazało się, że ładowarka uległa awarii. Mechanicznej, wow.
Nawet nie wiem jak to się mogło stać, ale w swej chińszczyźnie bolce wchodzące w dziurki kontaktu wpadły do wnętrza ładowarki.
No to rozłożyłem ładowarkę, znaczy się ujebałem bolce (nie ma to jak zatrzaski z totalnie niesprężystego plastiku) i rozpołowiłem obudowę, wywlokłem dotychczas ukryte piękno układu scalonego (znaczy się płytka i kupa scalaków, nie wiadomo czy wlutowana, czy tylko przyklejona do płytki jakąś białą substancją) i hgw czego tam jeszcze i poznałem przyczynę problemu. Bolce były bowiem przykręcone do obudowy jedną małą śrubką, i jej gniazdo się po prostu ułamało - wygląda na to, że da się rozwalić ładowarkę po prostu ruszając bolcami.
Idea naprawy dość prosta - kupiona luzem wtyczka do kontaktu (najpierw myślałem o kastracji jakiegoś kabla, ale okazało się że sprzedają wtyczki luzem), kawałek przewodu który został z robienia mieszkania, stara lutownica grotowa od teścia, cyna, włączenie z powrotem prądu w skrzynce z bezpiecznikami, telefon do przyjaciela, nowsza lutownica pistoletowa, trochę wstydu i załamania rąk nad umiejętnościami manualnymi i powiedzmy sobie zasilaczyk zaczął działać.
Tylko się grzeje jak głupi, trochę strach, bo jak po grzaniu przyjdzie kolejny level to będą straty.
Opcje były 2 - kupić zasilacz albo nową mysz. Kod zasilacza w googlach daje wyniki tylko na chińskim odpowiedniku Allego, nie tędy droga.
Idea zapytania Logitecha przez ichny formularz na stronie została zabita w momencie, gdy okazało się, że żeby zadać pytanie trzeba samemu odpowiedzieć na serię pytań o miejsce zamieszkania, numer telefonu i takie tam. Zresztą poprzednio jak pytałem się supportującego hindusa o sterownik radośnie sterujący także nielogitechową klawiaturą (bo mysz MX1000 fajna była, najpierw sprzedawali radiową samą, póżniej władowali do kompletu z klawiaturą i gdzieś po drodze jeszcze przeszli na bluetootha, więc po co robić sterownik do samej myszy skoro sprzedaje się ją z klawiaturą, nie?), no i supportujący hindus odpisał mi, że mam se odinstalować i zainstalować z powrotem, przypiąć odpiąć i wzionć czarno kure...
W końcu po prostu zadzwoniłem na infolinię (słabe godziny na pogaduchy, zupełnie wtedy, gdy ja jestem w pracy), wygląda na to że mam prawie eksponat muzealny, takiego zasilacza Logitech już nie produkuje i nie ma, bu, ale może ich serwis ma, miał, byli bardzo mili i stwierdziłem że 86 złociszy za zasilacz to i tak lepiej niż 4 razy tyle za nową mysz (bo mam kaprys na G700, co zabawne cena w sklepach wydaje sie być mocno niższa niż to co sugeruje Logitech na swojej stronie), przysłali, wygląda nieco inaczej niż poprzedni model zasilacza ale zasila.
Tylko jak jest wpięty i zasila, to cichutko i wysoko piszczy, a jak się go wypnie, to również cicho daje głos jakby spuszczało się powietrze z piłki plażowej, ciekawe kiedy nadejdzie czas G700.

Etykiety:

2011-08-13

Czas jakiś temu na Steamie Left 4 Dead 2 były w promocji po jakieś 4 ojro. Koledzy mają, grają, to sobie kupiłem. W multi był pomysł aby komunikować się przez Skype, spoko, mam słuchawki, po ponad roku włączyłem mikrofon i zaczęły się aluzje, że coś straszliwie buczy. SOA#1. Wyłączyłem mikrofon - aluzji nie ma, włączam, aluzje są. OK, będę grał bez mikrofonu, sugestia że jak będę miał problem to mam zabuczeć 2 razy była na poziomie tej, jak mi się pingle w robocie rozwaliły bo walnąłem się o gałąź - żebym przełączył na 640x480 i do roboty.
Po partii zacząłem śledztwo - włączyłem mikrofon na słuchawki, rzeczywiście buczy, rozglądnąłem się po okolicy - jest podejrzany - acar pod biurkiem, do niego włączony drugi, do drugiego kupa stuffu, wyłączyłem drugi, buczy jakby mniej. Dodatkową poszlaką było to, że blinkenlichten w acarze już nie było blinken. Zebrałem się i powlokłem do RTV Euro - bezczelnie reklamuję, bo mimo wszystko mają stosy rzydatnych rzeczy - jak mi się switch zjarał to dostałem właśnie tam, Vobis miał tylko 5-cio portowe, a ja miałem życzenie mieć 8 a nie 5.
Wyszło spoko - przy wejściu były takie dość wypaśne, z 4 gniazdkami, po 49,99. Obok był hubik USB w podobnej cenie, przyjrzałem mu się i na opakowaniu stało, że da się do niego podłączyć jeszcze zasilaczyk, nie załączony w zestawie, i niedostępny w sklepie, bo się zapytałem sprzedawcy. Super.
Sprzedawca przeszukał inną półkę, i tam był fajniejszy hubik Belkina, z opcjonalnym do działania zasilaczem ale dołączonym w zestawie, tańszy, tadam.
Resztę sklepu przeszukałem sam, i znalazłem bardzo podobny acar co ten przy wejściu, w tej samej cenie, tylko bardziej zakurzony i z 6 gniazdkami zamiast 4, jeszcze tylko aku AA do aparatu i do domu.
Przy wyjsciu bramki powiedziały BIP BIP BIP, jestem uczciwym obywatelem, przesunąłem moje 180+cm wzrostu i 100+kg wagi w stronę pani która była niższa i mniej spasiona, wyciągam zakupy i kuriozalne papiery które się dostaje podczas uiszczania, pani znajduje jeden nieodklejony paseczek. Pakuję się, wychodzę, BIP BIP BIP, wracam, od nowa, jeszcze jeden jest w środku pudełka, wychodzę, do 3 razy sztuka, udało się.
Wróciłem do domu, zanurkowałem pod biurko, wywlokłem kłębowisko kabli, (przywlokłem odkurzacz i odkurzyłem), władowałem nową listwę, popodłączałem, mikrofon dalej buczy a mi skończyły się racjonalizacje tego, że słuchawki są dobre.
Wziąłem słuchawki do pracy, dalej buczą, czyli trzeba kupić nowe. Wygląda na to, że gdy kabel walał się po podłodze a ja po nim jeździłem kółkami krzesła to coś się spierdzieliło w kabelku.
Kupiłem inne - opis w którejs kolejnej notce, działają, kabelek wisi sobie na haczyku wkręconym w meble i juz nie wala sie po podłodze.

Etykiety: ,