2012-02-04

Zadzwoniła czas jakiś temu moja komórka. Numer się zidentyfikował, odebrałem. Jakaś laś z fuksjowej sieci komórkowej, dawniej inaczej, i że ta sieć przygotowała dla mnie zajebistyczną ofertę, setki minut i w ogóle super i pod jaki adres ma wysłać umowę.
Wic jest taki, że wyrażenie zgody traktuje się jak zawarcie umowy i bla bla bla, a google na hasło umowa zawarta przez telefon wyrzuca wyniki które pokazują co ludzie o tym ogólnie myślą.
No to jak usłyszałem że fuksja przygotowała coś dla mnie, to się pytam jak mogła cokolwiek dla mnie przygotować skoro nie jestem i nie zamierzam być klientem fuksji i jestem klientem innego kolorku?
Laś mnie praktycznei okrzyczała, że mam się nie odzywać i ona mi zaraz wyjaśni, i daje, że tak zajebiście, pare złotych dziennie, i zajebisty telefon do tego i mam dawać adres.
Byłem dalej niezainteresowany, zaczęła widać plan awaryjny, czyli dlaczego. Nie będę tłumaczył lasi że nie przebiją niecałych 17 peelenów na miesiąc płatnych pięćdziesiątakiem co 3 miesiące które i tak mi się odkładają, bo laś była wyraźnie ukierunkowana na usłyszenie sakramentalnego TAK i wywleczenie mi z gardła adresu domowego. Po tekście że ma przestać trenować na mnie techniki sprzedaży bo inaczej to poproszę jeszcze raz o jej nazwisko i zadzwonię do przełożonego strzeliła focha, obraziła się i podyktowała mi nazwisko. Spoko, mam co chciałem.
Tylko się zastanawiam, wtf? Dzwoni do klienta i chce mu coś wcisnąć, nie odpowiada na pytania, prawie krzyczy, tak wygląda cholerna sprzedaż przez telefon? Ciekawe o ile więcej dostają kasy od kasjera w supermarkecie.

Etykiety: