2007-02-26

W temacie delty - po tym i tym teraz będzie najfajniejsze - Delta część IV.
Okazało się, że łebscy serwisanci u klienta zrobili skrypt, przez który klient uruchamia sobie deltę rękami, widać lubi albo mu do czegoś jest potrzebne.
Łebski skrypt łebskich serwisantów robi fajną rzecz - wypierdala ze skryptu wszystko, co nie jest w ściśle określonym zbiorze poleceń.
Jak łatwo się domyśleć, funkcja transformująca datę nie jest, co powoduje, że delty które zostały wygenerowane z tą funkcją wyjebią się na ryj.
Za Nysą Ł. zapanowała konsternacja, "No jak to, przecież uzgodniliśmy." - widać nie z łebskimi serwisantami.
Najgorsze w tym wszystkim jest, że rozwiązanie które zaproponowałem od razu, czyli inline'owanie Perla zadziałałoby od kopa.
Ale to wymyślił biały Murzyn, więc jest złe.
Ciekawe ile czasu zajmie tym skretyniałym GKO wymyślenie innego rozwiązania - zmodyfikowanie łebskiego skryptu łebskich serwisantów - dodanie tam funkcji czytającej datę, i tak - jak delta będzie bez skryptu, to funkcja będzie czytana z delty, jak ze skryptem - ze skryptu.
Bo o zrobieniu tego porządnie po mojemu to oni chyba jednak nawet nie chcą myśleć.
Dobranoc Państwu, ostatni gasi światło.

Etykiety:

2007-02-22

Dzisiaj była zaplanowana seria prezentacji z okazji najazdu Hunów i zaprowadzania Hunowych porządków. (Nie wiem, czy porządki nie będą przypadkiem chujowe, ale to się dopiero okaże, ale imho bardziej prawdopodobne jest, że będzie tak samo, jak było, bo GKO zostaną tam gdzie byli.)
Po pierwsze ciąg prezentacji miał się zacząć o 9, ale nie o naszej 9 CET, tylko o 9 GMT +2, czyli o naszej 8.
Dokończyliśmy pierwszą część prezentacji na temat procesu produkcji oprogramowania, była nawet znośna i wyglądała minimalnie bardziej sensownie niż to, co wdrażają GKO.
Potem przyszedł czas na prezentację na temat portfolio. Prezentacja miała mieć 20+ slajdów, prezentujący, nawijający niesamowicie monotonnym angielskim, w którym po 5 minutach spędzonych na slajdzie numer 8 dało się wyłowić tylko 'portfolio planning', 'management planning', 'portfolio planning', 'management planning'...
Po kolejnych 5 minutach na tym slajdzie i przejściu do następnego dałem sobie z wozu i wróciłem do pracy.

Etykiety:

2007-02-20

Nastąpiła zapowiedź do aftermatcha po wyjeździe służbowym. Ja nie pojechałem, bo mi to było na plaster, zresztą pochorowałem się w niedzielę.
Efekt jest taki, że GKO który jest manago cały czas się martwi, dlaczego ludzie odchodzą, morale jest niskie i panuje defetyzm (wyjazd służbowy był w ramach walki z).
No i wymyślił: osoba niezwiązana z projektem będzie miała z nami spotkanie, na którym my, Developerzy, wypowiemy się, czego się obawiamy w projekcie, i co możnaby zrobić, żeby nasze obawy rozwiać.
No cel zajebisty, tylko że jest jeden problem - ja się nie obawiam, kolega też, reszta chyba też nie. Mamy po prostu wszystko w dupie (a właściwie w dupach, bo każdy w swojej), robimy co nam się każe i nieszczególnie dyskutujemy (o, właśnie, miałem przeczytać jakiś dokument, i nie pamiętam, czy już wpisałem, że go nie przeczytałem i nie mam komentarzy, czy jeszcze nie).
Oprawa spotkania też zapowiada się fajnie - roboczodzień w hotelu, darmowy lancz.
Efekty tego dnia mogę streścić już: zaorać projekt, wyjebać GKO (manago może se zostać, ale devs i inżynierowie systemowi wypierdalają), robimy coś swojego i mamy za to więcej kasy. Ale to trudne do zrozumienia.
Jako przygotowanie do tego spotkania zasugerowałem, żeby organizator zapytał się naszych managos, z czego możemy być dumni w projekcie.
Ciekawe czy coś zacznie kojarzyć zanim się odezwiemy.

Etykiety:

2007-02-16

Robi się coraz ciekawiej.
Z siedmiodniowej promocji skorzystała kolejna osoba. Dziwnym nie jest, bo taki sobie pechowy podsystem mają, o którym było wiadomo, że jest za duży i za bardzo śmierdzi, ale z powodów politycznych został wzięty, aby pokazać, że plantacja bawełny może się do czegoś przydać a murzyny są w stanie coś zrobić.
No i skończyło się tak, że najpierw pogratulowałem drugiemu szefowi odejścia, potem pogratulowałem temu, który IMHO będzie trzecim, i mocno się zastanowiłem, który w kolejce jestem ja - wychodzi, że mogę być w pierwszej trójce zastępców, a wcale nie chcę.
I mam nadzieję, że się mylę, chociaż jak typowałem malkontentów którzy się zwolnią, to trafiałem.
Problem w tym, że mój plan operacji szczur troszkę się rozregulował na okoliczność oczekiwanych z powodu nadejścia Hunów reorganizacji.

Etykiety:

dorzut

2007-02-14

Nastąpił jakiś festiwal głupoty.
Rekordy biło trzech kretynów, którzy siedzieli sobie w TVN24 i pierdolili pod niebiosa na temat konowała transplantologa, który dla kabony miał 70% skuteczności (na chyba 35 operacji) w transplantacjach (dla uwagi - prezerwatywa zabezpiecza przed AIDS w około 90-95% z powodu porów w gumie), robił przeszczepy niepasujących tkankowo organów - tutaj jeden z trzech kretynów błysnął wiedzą, że zgodność tkankową można sprawdzić dopiero, gdy organ trafia do szpitala - ręce opadają.
No i tutaj owe trzy puchate misie do kompletu z straszliwie przejętym prowadzącym zachłystywali się, jak to tak można pracując na feudalnym stanowisku i być de facto bardzo bezkarnym wymuszać łapówki?
Czy ci goście mają jakieś problemy z oczami albo logicznym myśleniem, nie zauważyli aresztowania psychiatry z Milicza który miał kilkadziesiąt tysięcy przy sobie?

2007-02-07

Jest śmiesznie.
Projekt Absurdalny pójdzie do piachu, tak na 99.9%, jakiś cud mógłby go uratować. Możliwe, że za półtora roku, bo ponoć releasy są zakontraktowane na to, co my teraz piszemy i jeszcze jeden.
Dziwnym nie jest, skoro u jednego klienta chodzi jakiś antyczny sprzęt i antyczna wersja, a goście w Excelu robią to, co robi P.A.
P.A. robi coś w 3 godziny, klient w Excellu w 20. 20 minut.
Z drugiej strony jeden z wyższych managos zza rzeki bokiem migruje tutaj, ma swoje biureczko, kręci się po obiekcie. Mnie z twarzy nie rozpoznaje, i bardzo dobrze.
Weselej jest z poprzednim releasem.
Jak poprzednio wspomniałem, jeden z GKO wymyślił, żeby zrobić test na coś, czego nikt mi nie kazał programować, i ofkoz nie działało. Poprawiłem, i nadal nie działało.
Wydarcie z gardła testerów pełnych logów zajęło trochę.
Okazało się, że owszem, nie działa, ale nie u mnie, tylko dalej, no to napisałem co, jak. Developer zza Nysy Łużyckiej zadzwonił, wypytał się o to, co mu jest potrzebne, sugerowałem że to robota kogoś innego, ale mi nie wierzył. Wymyślił poprawkę, ja powiedziałem, że musi być smyrnięta pytą manago, bo inaczej to ja tego nie zrobię, idea poprawki została smyrnięta, zaprogramowana i dostarczona, testował GKO który ją zaproponował, po dostarczeniu także południowy tester.
Dalej nie działa, dokładnie tak jak poprzednio.
Kurtyna.

Etykiety:

2007-02-06

To, że Internet pełen jest wszelkiego rodzaju debili (piszącego włączając) było wiadome nie od dziś.
Ale że można wymyśleć coś takiego http://www.noadblock.pl/, to już trzeba być młotkiem ostatnim, i jedyne co można o tym powiedzieć, to walcie się, rybie chujki.
dorzut

2007-02-02

Mineło trochę czasu, grałem w Hearts Of Iron2:Doomsday, fajna gierka, z kilkoma mało przyjemnymi niespodziankami w środku, ale o tym kiedy indziej. Teraz o atrakcjach związanych z najazdem Hunów. Pierwszą rzeczą jest promocja - 7 dni okresu wypowiedzenia niezależnie od stażu, gdy ktoś zdecyduje się ewakuować. Dwójka developerów developerów (z +- 30) zdecydowała się skorzystać. Naczalstwo które już chodziło z mało radosnymi minami zgarbiło się jakoś bardziej. Zaczęli opracowywać program naprawczy, typu więcej szkoleń. W dupę te szkolenia mogą se wsadzić. Jak chciałem pod koniec tamtego roku iść na SJCP, to nie. Zapewne dlatego, żeby nie zwiać do kogoś innego po zrobieniu certyfikatu, jak kolega. Teraz stwierdziłem, że jak będę potrzebował, to se sam zrobię, a tak to nie mam motywacji, bo moja premia jeszcze od tego nie zależy, a motywacja nieszczególnie rośnie, bo w robocie zaległości się odkładają. No to kolejne podejście - weekendowy wyjazd na narty, albo jak ktoś nie jeździ, to tam ma być jeszcze basen. Albo kręgle. A jak ktoś nie jeździ, nie gra w kręgle, nie pływa i nie pije to co? Jakbym chciał się połamać, to znam lepszy sposób - wejdę na ściankę bez asekuracji. A, zaległości w robocie. Bo to wygląda tak: GKO budzą się, że o czymś zapomnieli, standard. Nie wiedzą dokładnie jak ma działać to, o czym zapomnieli, i zlecają implementację. Ja wysyłam maila, w którym z detalami opisuję, jak to zrobię. Drobne uwagi typu nazwa zmiennej się nie liczą. Implementacja, testy, przeszło. Dwa miesiące później okazuje się, że implementacja jest zła, a stwierdza to gościu, który oczywiście był w To: pierwszego maila. A naczalstwo dziwi się, że ludzie spierdalają.

Etykiety: