2008-04-26

Nie tak dawno obrechtałem felieton na wybiórczej na temat Obrzeżka, a tutaj znowu jest coś o genetyce - "Tyranozaur to król kur". Akurat sama sytuacja Tyranozaura mnie nie dziwi ani nie ekscytuje, to pojawiło się piękne zdanie na temat testów pokrewności genetycznej: Przykładem może być panda wielka, która wcale nie jest najbliżej spokrewniona z misiami, ale z szopami. Pod (a właściwie nad) felietonem podpisana jest niejaka Margit Kossobudzka.
No to ja nie wiem jak dożyłem do tej pory. Odkąd byłem mały, zawsze wydawało mi się, że Panda Wielka to jednak niedźwiedź, a nie szop, a ci co twierdzili, że jednak szop to są w mylnym błędzie. Ale wszystkie podręczniki podawały, że mimo niedźwiedziowatego wyglądu Panda Wielka jest szopowata. Potem była szopka w telewizorni, że jednak nie szopowata tylko niedźwiedziowata, a na Wiki to jest napisane że nawet wiadomo który niedźwidź jest jej najbliższym krewnym - andyjski Niedźwiedź Okularowy, na podstawie badań genetycznych.
A tutaj okazuje się, że jednak nie, Panda genetycznie jest zbliżona do szopów, na podstawie badań. Znowu??
Pomimo tego, że na Wiki może pisać każdy, a do wybiórczej nie, to ja jednak chyba uwierzę Wiki. I róznym oficjalnym stronom ogrodów zoologicznych, które twierdzą, że jednak Ursidae.
Żeby nie było, że ta felietonistka coś tylko przetłumaczyła - w dorzucie link do National Geographic na temat badań, nie ma nic o Pandach.

Etykiety:

dorzut

2008-04-19

Wróciłem z wygnania, końcówka była dość mordercza, to nic nie pisałem.
W końcu wyszło, że to co żółci ode mnie chcą to tak nie do końca działa w ich bibliotekach i muszę porzeźbić. Spoko, można to robić i w Polsce.
Usiadłem i rzeźbiłem i po 14 godzinach zadziałało raz, co oznaczało, że będzie działać. Rzeźbiłem, bo miałem motywację - poznałem odpowiedź na jedyne potrzebne pytanie "A jak nie, to co?".
Przy śniadaniu usłyszałem, że nasi zajebiści azjatyccy sejlsi w końcu załatwili urządzonka, te których nie udawało się załatwić od paru miesięcy (było nas 7, mieliśmy 3 urządzonka i 2 ładowarki, zajebisty sprzęt na onsajt support).
To była ta dobra wiadomość, zła i ta wyrabiająca motywację była taka, że z powodu niedziałania, jak tylko się skończy impreza w Germanii mam bujać się znowu do Azji. Sugestie, że kierownik robi sobie jaja zostały bardzo szybko rozwiane, a mi motywacja wzrosła niepomiernie, bo mam podatki do zapłacenia (w sumie to jakieś waciki zwrotu, nie wiem jak to możliwe) oraz mieszkanie do kupienia, teraz już ostatecznie.
A najśmieszniejsze jest to, że w Azji tam gdzie miałem lecieć nie ma tej funkcjonalności która nie działała i którą miałbym robić. I miło się dowiedzieć, jak bardzo człowiek jest ceniony - 10 urządzonek, w tym 4 krapowate.
Jako miły akcent będzie o mBanku - próbowaliśmy płacić za hotel, nie udało się, wyszła teoria o limicie na kartach. Minutę po mojej nieudanej transakcji zadzwonił mi telefon i pani z banku powiedziała, że dzwoni w sprawie transakcji za granicą która się nie udała i co mogę zrobić jak mi zależy, żeby się jednak udała. Zajebisty czas reakcji i fajna organizacja :).

Etykiety:

2008-04-13

Masakra. Kiedyś próbowałem flejmować na forum wybiórczej jak jakaś gwiazda dziennikarstwa napisała że Panda Wielka jest szopowatym. Słabo wyszło bo młotki się nie upierały, a za to ja się dowiedziałem, że według najnowszych wtedy danych Panda Mała (Czerwona) ma bliżej do łasicowatych niż szopowatych.
Ale dzisiaj niejaka Małgorzata Goślińska przebiła wszystko co widziałem do tej pory w GW: Robaki przeniosły się już do budynku od ulicy [...] Obrzeżek to rodzaj kleszcza.[...] Pierwsze odkryte dla nauki siedlisko obrzeżka znajduje się w wieży Kościoła Mariackiego w Krakowie. Atakował hejnalistów. Gdy robakowi brakuje gołębi, przerzuca się na człowieka. [...] Pierwsze odkryte dla nauki siedlisko obrzeżka znajduje się w wieży Kościoła Mariackiego w Krakowie. Atakował hejnalistów. Gdy robakowi brakuje gołębi, przerzuca się na człowieka. To w końcu ten obrzeżek to kurwa co? Robak rodzaj kleszcza? Czy ta kobieta która to wyprodukowała miała jakąś śladową edukację i coś jej zostało? Rozumiem - baba mogła nie lubić matematyki i fizyki i jest (c)humanistką, ale żeby aż tak? W gazecie? Tam też ci bardziej kompetentni pojechali na zmywak?
Fajnie że mogłem napisać o czymś innym niż zapierdalanie dwucyfrową liczbę godzin na dobę, bo żółtemu się nie podobało że on musiał siedzieć a my nie.
A to że kutasińscy najpierw stwierdzają, że chcą jakąś funkcjonalność, a potem się okazuje, że biblioteka która ma zapewniać komponenty do tej funkcjonalności przypadkiem ich nie zawiera, przykład jest mało referencyjny a dokumentacja nie istnieje, oraz następna biblioteka która ponoć ma zawierać komponenty nie działa dokładnie tak jak poprzednia to inna sprawa.

Etykiety:

dorzut

2008-04-07

Oprócz przebystrej dwójki krzaczastojezycznych ichny zespół liczy jeszcze kilka osób.
Na przykład jednego kolegę, do którego z górą miesiąc temu zwracaliśmy się z problemem, że w sytuacji S prawdopodobnie musimy wywołać funkcję F aby zrobić rzecz R, bo tak wynika z nazwy tej funkcji, ale jak to zrobimy, to urządzonko się wywala. Od tego czasu nie było odpowiedzi. Do wczoraj, kiedy to wylądował błąd od klienta klienta, czyli ważny, że w sytuacji S urządzonko nie robi rzeczy R.
Można się było tego spodziewać, tylko jest jeden mały szczegół - błąd ów został zgłoszony przez tego samego kolegę do którego miesiąc temu zwracaliśmy się właśnie w tej sprawie, czyli jest w tym temacie jak na nich kompetentny. Na potrzeby niniejszej historyjki nazwijmy go Kubala.
No wiec kto zgłosił błąd? Kubala. I kto go naprawi? Kubala.

Etykiety:

2008-04-06

Skośnoocy mówiący i piszący krzakami pracownicy klienta przeszli samych siebie.
Robimy soft na urządzonko, takie małe gówno, nie wiadomo dlaczego piąty model z kolei (wystarczyłyby trzy - jeden żebyśmy się zapoznali, jeden podobny do docelowego i docelowy), pewnie dlatego, żeby było trudniej i bardziej upierdliwie, na przykład z przełączaniem się pomiędzy bibliotekami.
Bo te urzadzonka to mają działać na wspólnej platformie sprzętowej, takiej samej dla wszystkich. Takiej samej z dokładnością do drobnych detali, których znajdowanie opisane jest tu.
Kilka miesięcy temu dostaliśmy najnowszy model urządzonka, brzydki jak kupa, pełen odstających blach, krzywdę można sobie nim zrobić. Żeby było śmieszniej, ten model urządzonka miał słabsze parametry i ogólnie był gorszy od poprzedniego, ok, twardzi jesteśmy, napieramy.
Kilka dni temu przychodzi jedna krzaczasta w mowie i piśmie i przynosi nam urządzonko mówiąc kraśi, co znaczy, że soft się wypierdolił. Patrzymy , a ona trzyma coś, co, owszem, przypomina te urządzonka które mamy, ale jest dopracowane, ma poprawioną kolorystykę, nie ma odstających części, takie które ostatecznie nawet moglibyśmy kupić. No dobra, kraśi, więc wzięliśmy się do roboty - analiza, dostaliśmy urządzonko do testów. Fajnie.
Potem jeszcze przesłuchaliśmy krzaczastych i wydębiliśmy, że mają inne biblioteki do urządzonka niż te, które dali nam (oczywiście nic nie zmieniali) ora testują na buildach sprzed tygodnia. Oficjalny powód że mają inne urządzonko i biblioteki- bo jak się zaczniemy przestawiać, to stracimy czas. No jak nam dadzą te biblioteki dzień przed końcem projektu to nie stracimy? Po dalszym naparciu mamy dostać te biblioteki, za jakiś czas. Kul. Oficjalnego powodu testowania na buildach sprzed tygodnia nie poznaliśmy.
Kilka godzin minęło, przychodzi krzaczasta i mówi, że oni nie mogą nam dać więcej tych starych urządzonek. ???. Starych? To coś co nie wygląda jak kupa jest starsze od tego ścierwa z odstającymi blachami? To my chcemy te stare, działają lepiej.
W czasie tech miniętych kilku godzin nasz p.o. dowódcy napisał do szefa krzaczastej żeby dostać więcej tych urządzonek, i oberkrzaczasty odpisał że ok, tylko nie teraz, bo muszą je dopiero zrobić, ale słowem się nie zająknął, że to są starsze egzemplarze urządzonka.
Oficjalnie uwierzyliśmy w te nowe-stare urządzonka.
Krzaczasta poszła, zabrała nam to pierwsze które nam dała a zostawiła dwa inne. Kolega poszedł za nią, bo coś jeszcze od niej chciał i co? Na nalepeczce która była przyklejona do urządzonka krzaczaści długopisem poprawiali numerki, aby były zgodne z wersją starości urządzonka którą nam zapodała.
W ramach programowania mamy trochę tajnych magicznych kodów do urządzonka, to po wklepaniu i pogrzebaniu wyszło, że na dwoje babka wróżyła, bo jedna data była wyraźnie późniejsza niż analogiczna z naszego, ale operacja do której ta data się odnosiła mogła zostać powtórzona.
A potem kolega zabrał urządzonka do Polski i jedno tam rozkręcił. Na płytce drukowanej były napisy, które dość jednoznacznie stwierdzały, że jesteśmy traktowani przez krzaczastych jak pieczarki - trzymani w ciemnościach i karmieni gównem - data na płytce była o miesiąc późniejsza niż na płytkach z naszych urządzonek.

Etykiety: