2007-04-24

Dzisiaj było megaważne zjebranie - przyjechali Hunowie którzy zostali szefami OberSzefa żeby nam opowiedzieć, jak będzie zajebiście w nowej firemie i jaki zajebisty soft zrobimy.
OberHun dobry jest, pierdolił przez półtorej godziny i nic nie powiedział.
Podstawowe pytanie padło - co z murzynami od innych dostawców, zwanych dla niepoznaki externalami - nie mogą powiedzieć. To najprawdopodobniej znaczy, że exty mają przejebane.
Jedyną ciekawostką było, jak OberHun opowiadał o tym, co już zrobili, że na przykład kupili od klientów specyfikacje stuffu na którym klienci pracują.
OberSzef zachował się jakby grał w "Casino Royale" i właśnie dostał kłębem liny w jaja, lekko śmiesznie to wyglądało. Żenująco natomiast wyglądał spektakl pod tytułem "Bez wazeliny" który OberSzef ostawił wobec Hunów.
Potem miała być teletransmisja z Wawy, ale coś się w Wawie zjebało, i transmisji nie było, a następnie wcześniej zamówione (i chyba nie dało się odwołać) żarcie, to opitoliłem chyba ponad pół kilo winogron i wyszedłem z 4 mandarynkami, ale słabo się obierają.
Potem polazłem na testy alergiczne - drzewa, głównie leszczyna, szlag.
I pozdrowienia dla kolegi z pracy, któremu wygląda na to, że w końcu zrobił coś, co będzie miało ręce i nogi.

Etykiety: