2007-03-22

Kolejne perełki, byłem tak przywalony nimi, że nie zapamiętałem wszystkich.
Absolutny hicior: jesteśmy młodzi (czyli raptem rok albo kilka przed 30), i tutaj możemy się nauczyć czegoś, co zostanie nam do końca naszej kariery zawodowej, nie na przykład Javy, bo za 5, 10 lat może jej nie być, tylko Procesu, przez wielkie P, i to będzie nasz kapitał.
No Proces to jest Waterfall, z okazjonalnymi wstawkami programowania ekstremalnego - czyli jak się ma jakiś pomysł, to GKO go upierdalają, natomiast jak się zgłosi błąd, to można wpakować w kod cokolwiek się chce, i nikomu to nie przeszkadza, taki use case z EP. Czasem zdarza się nawet programowanie w parach, jak coś jest maksymalnie zjebane i samodzielnie nie udaje się znaleźć błędu. Ale to w sytuacjach ekstremalnych.
No więc jak się nauczymy to perfekcyjnie stosować, to to będzie nasz kapitał do końca życia.
Ja jak tylko wypierdolę z plantacji, kupię se drucianą szczotkę do mózgu i dokładnie wyczyszczę wszystkie tego typu pierdoły.
A, klu jest takie, że oberszefem był gościu nazwijmy go SZ jak Szczęście.
On był takim oberszefem, że jak padało jego nazwisko przez telefon, to człowiek miał siedzieć na baczność.
I szef plantacji rozmawiał z SZ, i SZ powiedział, że ten proces mają także stosować GKO w lokacji, z którą współpracujemy, jakoś im się to nie zdarzyło przez prawie dwa lata. Na wieść o nadejściu Hunów SZ się ewakuował, i teraz się zastanawiam: dlaczego kurwa na baczność, skoro cała lokacja go olała (chociaż bardziej prawdopodobne, że to o stosowaniu procesu przez GKO to bulszit, i Proces jest tylko dla Murzynów).
A i przez to, że mamy ślepo stosować Proces, to nabierzemy szacunku dla naszej pracy, i będziemy z niej dumni. Ikurwacojeszcze, pies z kulawą nogą nie szanuje mojej pracy, to dlaczego ja mam ją szanować?
Jeszcze jutro i weekend.

Etykiety: