2007-03-01

Życzenia dla Pana Motorniczego tramwaju numer 20. Pan Motorniczy najpierw poczekał, aż spacerkiem podejdę na 20 metrów do tramwaju, potem zadryndał i zamknął drzwi, ale nie zgasił guzików i stał dalej. Odbiłem od kursu na drzwi i szedłem na przystanek, ale skoro nie odjeżdżał, to pomyślałem, że zamknął drzwi bo mu zimno, to podszedłem, nacisnąłem guzik, drzwi się otwarły.
Otwarły do połowy, guzik zgasł, drzwi się zamknęły, tramwaj odjechał, w deszczu.
Życzenia chuja w dupę dla Pana Motorniczego.
W robocie jak zwykle.
Przyszedł mail od wysokiego zarządu, że efekt Projektu Absurdalnego nawet się spodobał (równolegle się dowiedziałem, że release'u nad który siedziałem dwa lata temu pół miesiąca nadgodzin nikt nie kupił :>), i zostaliśmy jak zwykle obsmyrani pytami przez szczeble zarządu.
Przy okazji dowiedziałem się, że projekt był uważany za najgorszy w całej firmie (dziwnym nie jest), i teraz coś z niego wychodzi, ale rekordem było stwierdzenie, że pracujemy przy ciekawym projekcie, przy którym możemy się wiele nauczyć.
Kurwa, ja się wstydzę o nim opowiadać - co robisz od prawie dwóch lat? - piszę binarkę, która kopiuje pliki z miejsca na miejsce. -ile linii kodu ona ma? - 30kloców.
Dzień po spotkaniu motywującym, ostatniego dnia siedmiodniowej promocji kolejny kolega położył papier, tak na oko to 1/6 teamu dev odeszła w ciągu 2 miesięcy.
Spotkanie też było śmieszne - najpierw krótka prezentacja, powiedziałem, w której sekcji pracuję, i że nie mam żadnych oczekiwań względem tego spotkania, oprócz obiadu.
Potem było gadanie, obiad, a raczej lancz - talerz, na nim plaster mięsa, pod nim chyba jeden ziemniak, dookoła 6 brukselek.
Następnego dnia mieli podobne spotkanie testerzy, chyba z rozpędu, bo od nich ludzie nie spierdalają, i teraz naczalstwo opracowuje wyniki.
Z chujowych rzeczy wyszło, że średnia płac jest porównywalna z resztą firmy, więc z podwyżek nici.
Będzie jak zwykle - wyjdzie, że jesteśmy bandą niedouczonych malkontentów, a projekt jest zajebisty, o tu, tu jest list od managerów szefostwa.
A, przypomniało mi się jeszcze, co z deltą: zaprogramowałem, i okazało się, że skrypt zapodany przez GKO po prostu nie działa tak, jak mu się wydawało. W sumie to nie działa w ogóle w sytuacji, w której on chciał, żeby działał.
No to ów GKO sprawdził, jakiego shita podesłał, dopiero tydzień po wysłaniu skryptu sprawdził, co wysłał.

Etykiety: