2007-04-03

Nastali Hunowie. Wczoraj.
Nic się nie zmieniło.
W powitalnym prezencie dostaliśmy kanarkowożółtą smycz i zeszycik. Zeszycik miał trochę zapisanych kartek, na których było zapisane, jak to po Hunowemu będzie zajebiście, jakie kolorki będą używane, literki i tak dalej.
Z literkami to dziwna sprawa - małe były wszystkie, wielkie tylko do M, ciekawe czy reszta wielkich jest zabroniona.
Dzisiaj dostaliśmy nowe plastikowe karty, ale starych nie oddaliśmy, bo na starych są chipy którymi kupujemy obiady. I jeszcze czasem służą do autoryzacji w sieci.
Projekt absurdalny zatoczył koło i ugryzł się w dupę, robię rzeczy bezsensowne do kwadratu.
GKO dostali rykoszetem od rzeczy, o której zadecydowali rok temu, ja się nie odzywałem, bo miałem maile, że ma być zrobione bez sensu. Ogólny syf i burdel.
Z Hunowych rzeczy fajnie brzmią zasady przechodzenia z działu do innego działu, ale ciekawe jak to będzie zaimplementowane przez lokalnie rządzących GKO, chyba po prostu pierdolnę kiedyś papierami i polezę gdzieś indziej.
Ha, wczoraj na ściance dałem czadu.
Zachciało mi się poleźć w sufit, dzięki uprzejmości kolegów, którzy są lepsi.
Doszedłem do miejsca, z którego miałem jakieś 3 metry w poziomie do miejsca zamocowania wędki, i odpadłem, ale masakryczne wahadło było, bujałem się chyba na pół sali, w węzeł wkręciła mi się koszulka, i zrobiła się zgrabna dziura w okolicach cycka.

Etykiety: ,