2007-04-23

Niby wszystko jest spokojnie, ale...
Dwóch SLi pojechało do Hunów, i mój ciekawe wieści.
Na przykład Hunowie powiedzieli, że jedną z niewielu rzeczy które potrzebują to konwerter do bazy. Jeden z obecnych GKO wyrwał się, że oni już mają (tia, iluś GKO przez ileś lat - gwarancja, że soft jest zjebany na wszystkie kierunki i działa z powodu sznurka i gumy do żucia, i że można go używać jako balastu na transatlantykach), usłyszeli tylko pytanie - czy jest napisany w Javie? Nie? To dziękujemy. Chyba im było głupio.
Kiedyś powiedziałem szefowi, że soft który klepiemy i który wymaga maszyny z 4 procami, 16 GB RAMu i 320 GB dysku powinien chodzić na laptopie.
Soft Hunów chodzi na laptopie, bazę danych mają, głupia sprawa.
Blady strach pada także na kierownictwo, jakieś procedury weryfikacyjne są przygotowywane, na przykład przyszło do mnie 2 SLi i pokazali pytanie z Perla, w miarę proste było.
Ciekawe czy managos planują całościową weryfikację personelu, bo mogliby się zdziwić.
Jutro ma być jakieś spotkanie z oberHunami, miało być w Hali Ludowej, ale będzie we firmie, a chciałem zdjęcia Hali porobić. I idę do alergologa.

Etykiety: