2007-04-12

Ja pierdolę, ale chujnia.
Wczoraj zgubiłem książkę - 30 plnów w plecy, bo zaraz kupiłem następną.
W robocie tygodniowy mecz ja vs nowy kompiler Suna i CORBA, wynik zdecydowanie na korzyść kompilera z korbą. Kurwa, nie działają konstruktory, kod który działa za linijkę przestaje, syf z malarią. To, że przez requesty GKO jestem miesiąc do tyłu mi nieszczególnie pomaga.
I jeszcze pyłki, ubaw po pachy.
A z GKO było śmiesznie, sami się podłożyli: nagle wylądowały dwa poważne zgłoszenia błędu, że coś nie działa. Wywaliłem gały, bo przy tym czymś nie grzebaliśmy. Zaraz potem przyszły maile, w których bozo developer od GKO pisze włoskim testerom, że przewala błędy na nas. Nie pierwszy raz GKO coś jebią, my naprawiamy, ale lista CC była ciekawa, managos tam byli, czyli sprawa śmierdziała.
Zrobiłem risercz u kolegów, może ktoś coś wie, wiedzieli, więc o to, co oni wiedzieli zapytałem się owego bozo developera, oczywiście z odpowiednim CC, żeby nie było, że dajemy się ruchać bez mydła i wazeliny.
Rybka łyknęła haczyk, i dostałem piękne logi (managos też), z których na pierwszy rzut oka wynikało, że u mnie jest zjebane. Rzuciłem okiem w kod, rzuciłem okiem w logi, po kilku rzutach okazało się, że tam wkradł się maluteńki znaczek, którego nie powinno być w linii poleceń, włala.
Okazało się, że GKO wymyślili sobie, że pogrzebią w kanale komunikacyjnym pomiędzy jednym klientem a jednym serwerem, z którego korzysta nasz stuff.
Kilka maili w których było napisane, że to trochę dziwnie, żebyśmy naprawiali kod który od 9 miechów działał a nagle bez naszej ingerencji przestał, i GKO musieli wycofać się rakiem i przeprosić. Nawet pryncypał napisał maila w którym potrząsa czymśtam i sugeruje, żeby ktoś wyciągnął konsekwencje (rychło wczas, teraz jak hunowie potrzebują ludzi to mu nagle urosło, od 2 lat odkąd 'współpracujemy' z GKO jakoś mu się nie zdarzyło). Normalnie szok.

Etykiety: