2008-03-26

No i jestem na zesłaniu. Azjatyccy klienci zażyczyli sobie przyjazdu zespołu do ich germańskiej lokacji.
Lokacja wygląda że proszę siadać, w budynku odrapane ściany, w kiblu nasuwa jak w dworcowym, sale są dwudziestoosobowe w których siedzi mieszanina z całego świata, głównie żółci i śniadzi (którzy podobno pachną tak a nie inaczej z powodu przypraw które wrzucają do swojego jedzenia) i testują jakieś głosne urządzenia. W dodatku w salach syf z malarią, jestem w stanie zrozumieć pourywane żaluzje pionowe, kontenery z wodą mineralną, ale rolki i krzesła tapicerowane ze śladami nietrafionego bukake wymykają się pojmowaniu.
Do tego model pracy w którym nie liczą się efekty a dupogodziny i po prostu pełnia szczęścia.
Co może pomóc w rozwiązaniu tajemnicy białawej plamy na wysokości twarzy przeciętnego azjaty - w końcu cóż robić w 20 godzinie pracy?
A, jeszcze problem z korporate IT sekjurity - zewnętrzny host wystawiający ssh na 443 i soft zwany proxytunnel twoim przyjacielem, ale tutaj nie pilnują tak jak w Azji.

Etykiety: , ,

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

ROTFL! Make my day, w szczególności kawałek z bukake. :-D

9:50 PM  

Prześlij komentarz

<< Home