2008-03-23

No i się nagrałem - WH40K:DoW:Winter Assault się skończyło. 2 kampanie, złych i mniej złych, czyli odpowiednio Chaosu i Orków oraz Ludzi i Eldarów.
Każda kampania składała się z 5 misji, a tak na prawdę z 6 - 4 misje gdzie kontrolowało się obie siły i piąta gdzie strona którą się kontrolowało zależała od wyniku czwartej. Tylko czwartą misję przeszedłem każdą rasą osobno (w kampani złych trzeba było na początku odstawić chwilową współpracę).
Gwardia Imperialna - takie US Army z elementami NKWD, siła ognia, siła ognia, siła ognia, zobaczymy jak będzie w kampanii w Dark Crusade. Przedostatnia misja upierdliwa, ostatnia taka średnia. Tylko wydaje mi się, że u IG Monolity miały po 20k wytrzymałości, a u pozostałych ras 8k z czymś. A, i mają największego kloca w grze - Baneblade.
Eldarzy nadal są cipowaci. Potrafią utrzymać falę wroga na dystans swoimi grawitacyjnymi czołgami (ale to szczyt technologii), a cztery+ drużyny Pająków Spaczni teleportujących się do bazy może narobić niezłej jesieni średniowiecza. Ale padają jak muchy. A piąta misja to bezwstydna kaszka z mleczkiem.
Chaos jest dziwny - ma wolny start, jednostki nie wyróżniają się niczym in plus, ot takie inaczej zdesignowane Imperial Marines, tam gdzie marines dobrze strzelają to Chaos lepiej naparza się ręcznie. Ale jak się rozbuduje i załapie relikta, to miodzio - ichne czołgi dostają kopa (droga technologia) i można odstawić niezły numer przywołując demona, którego można wykluć w zaskakującym miejscu z dowódcy. I Chaos Space Marines dostali niewidzialność.
Orki - ci nie są skomplikowani. Przewaga liczebna, kupą spokojnie rozwalali Monolit Nekronów, który zaatakowany z dwóch stron nie wiedział do czego nawalać, a misje przyjemne i o prostej motywacji.
Teraz czas na krucjatę.

Etykiety: