2007-06-20

Dzisiaj byłem motywowany - usłyszałem, że mam przestać grać w to, ale lokalnie, jak mi się kompiluje albo leci test, tylko mam się uczyć do certyfikatu bo mam woucher.
Problem jest taki, że żadnego wouchera nie widziałem, nie wiem na co ten woucher ma być - pewnie jakiś cert Suna, a w szarpanych pięciominutówkach dużo się nie nauczę. No i motywacja do nauki mi przeszła pół roku temu, jak mój bezpośredni przełożony, GKO, który był równocześnie przełożonym mojego przełożonego (czyli siebie) nie puścił mnie na SCJP. Nie to kurwa nie, nagle się okazało, że jak ludzie spierdalają, to się ich puszcza.
No i teraz to zlewam, nie wiem czego się mam uczyć, to się niczego nie uczę.
A Teatrzyk daje fajne zadania rekrutacyjne.
A w domu mój dziesięcioletni złom (P200MMX/64RAM) poodmawiał posłuszeństwa, okazało się, że kernel panikuje we współpracy z realtekiem (ale tylko na shutdownie) - może pomysł na przejście na 2.6 nie był taki dobry, i 2.4 to było optimum? Pożyjemy, zobaczymy, najwyżej przestawię w lilo.

Etykiety: ,