2006-12-08

Czas jakiś temu IBM ogłosił się, że w weekend będzie przeprowadzał rekrutację we Wrocławiu. W pokoju zapanowało dziwne podniecenie, jak by to było fajnie przejść do IBMa, że się spotkamy na rekrutacji.
Przyszedł weekend. Okazało się, że IBM szuka ludzi do Krakowa (niezłe, ssanie, co:)), ale ja mam zamiar zostać we Wrocku, toteż się grzecznie pożegnałem i poszedłem, bo co będę zabierał czas.
Weekend się skończył, i w pokoju zapanowało zdziwko, bo byłem jedynym, który nie poddał się owemu podnieceniu po przeczytaniu ogłoszenia, i jedynym, który na to spotkanie poszedł.

LinkedIn też jest niezłe, założyłem sobie profil i praca zaczęła sama szukać, tylko wnerwiające jest to, że atakują do pracy. Mail do fabryki jest łatwy do wydedukowania, więc piszą, a rekord to był telefon na biurko.

Z mniej sarkastycznych rzeczy - kilka dni temu widziałem w przejściu w autobusie dwa borostwory, jak jeden próbował się przepchać obok drugiego, tak śmiesznie jedna na drugą łypała, ja to one potrafią.

Etykiety: