2007-07-04

Drugi Exodus nastał, albo coś.
Okazało się, że spadają jeszcze dwie inne osoby, pewnie kilka kolejnych jest w drodze, nie developerzy, jak było na początku roku, ale także testerzy, to nowość.
Z bliżej niewyjaśnionego powodu było kolejne spotkanie z HR, na którym, tym razem w tajemnicy i tylko wybranym obecnym powtórzono, że podwyżek w tym roku nie będzie, a 1 kwietnia to wiadomo co jest. I podzielono się efektami badań rynku - w skrócie - pod średnią, jakby powiedzieli półekonomom jak ściemniać Murzynom, to by coś wynieśli, a tak to kicha.
Najśmieszniejsze jest to, że półekonomowie - manago 1 szczebla mają ambitne cele - przyjąć ileśtam osób, przy czym dla szeregowego Murzyna już chyba jest tak, że bardziej opłaca się położyć papiery i podać zaraz nowe.
Osobiście to zasugerowałbym półekonomom mniej ambitny cel - zatrzymać ewakuujących się, chociaż jak podwyżek nie ma to chyba tylko prochy pozostają.
Dla siebie to mam nadzieję, że moja cudowna binarka zostanie odesłana tam skąd przyszła - za Nysę, i tam GKDeveloperzy będą się nią bawili do upojenia, będą mogli robić co im się żywnie spodoba i wszyscy będą szczęśliwi, a ja do tego na urlopie - 15 dni to nie w kij dmuchał.

Etykiety:

7 Comments:

Blogger shtyvny said...

ciekaw jestem jakich to niby argumentow wg ciebie mieli by uzyc polekonomowie by zatrzymac murzynow na plantacji (wiemy ze pieniedze nie wchodza w gre i to nie ze wzgledu na zla wole polekonomow)? zycie pokazuje rowniez, ze niektorych murzynow nic nie zadowoli, beda nudzic, marudzic, wymyslac, opowiadac jak im zle ... tylko dlaczego oczekuja, ze ktos inny rozwiaze ich zyciowe bolaczki i spelni niespelnialne ambicje ?

2:51 PM  
Blogger kiloindia said...

To co się dzieje, to efekt kilkunastomiesięcznej konsekwentnie prowadzonej polityki kadrowej, i teraz to już jest nawarzone piwo albo musztarda po obiedzie, i zmienić to mogą tylko i wyłącznie pieniądze. Konkretne pieniądze w konkretnym czasie, a nie na święty Nigdy.

5:49 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Genialnie K.... Opisujesz ten cały burdel na plantacji :)

12:14 AM  
Anonymous Anonimowy said...

a ja zawsze będę powtarzał: "jak się nie podoba, to się zwolnij". Ja się zwolniłem, bo mi się nie podobało. Właśnie u Ciebie na Plantacji. Pozdrowienia dla moich ulubionych oSLow ;).

11:36 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Moze to kwestia zbyt niskich skilli polekonomow...
Z tego, co mi wiadomo, sensowne podwyzki wchodza w gre (oczywiscie najpozniej w znanym wszystkim terminie) i mozna to wyczytac z obecnych informacji.
Chyba, ze ktos jest slaby i dostanie tyle samo, trudno sie mowi - moze sobie odejsc - na jego miejsce bedzie inny, moze lepszy.
Moze tez ktos nie widzi sensu swojej pracy - taki pracownik malo pozytecznego zrobi, chociaz wiele potrafi i kasa go nie zmotywuje - nie wiem po co wtedy siedzi, czeka, marudzi, psuje atmosfere. Lepiej dle niego i jego kolegow, gdyby juz dawno sobie znalazl prace z fantastycznymi wyzwaniami i zarobkami.
Ale wg mnie Ci, ktorzy poczekaja i maja umiejetnosci, nie beda narzekac, przynajmniej z punktu widzenia przychodow.

5:56 PM  
Blogger kiloindia said...

Oczywiście, jeżeli ktoś chce czekać, na obiecaną podwyżkę, to poczeka.
Tylko nie wiem, czy firma BMW oparta na tych, którzy chcą czekać jest tym, czym ma się stać, i jak to się ma do Programistycznej Elektrowni.
Większość osób, o których wiedziałem, że mogę się czegoś od nich nauczyć odeszła wcześniej, to niestety o czymś świadczy.
Większość wiedzy którą zdobyłem podczas pracy na Plantacji zdobyłem sam, głównie z googli i pl.comp.lang.c.
Jakość kodu który produkowałem mogła być dowolna - miał robić założone rzeczy i nie walić korami.
Co było w środku - pełna dowolność, złożonością nikt się nie przejmował, podobnie łatwością dodawania nowych ficzerów - to zależało tylko ode mnie, czy zrobię raz z porządnie, czy będę się pałował później.
Ja po prostu stwierdziłem, że czekania upiększonego takimi kwiatkami mam dość.

9:34 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Ja właśnie się łamię...
Mam propozycje pracy które pozwoliłyby pracować 3 miesiące za morzem... a potem do końca roku odpoczywać. Finansowo wyszło by to porównywalnie do plantacji [oczywiście po odliczeniu wszystkich kosztów i przelotów raz w miesiącu do domu na dłuższy weekend].
Robić za marne grosze, czy zarabiać tyle ile warta jest moja praca... tylko daleko od domu?

PS - W mieście plantacji też już szukam czegoś innego - nie mam ochoty się już wkur.... na debilnych managosów, którzy jakby chcieli, to znaleźliby sposób na zatrzymanie ludzi. Wystarczy chcieć!

1:51 PM  

Prześlij komentarz

<< Home