2008-02-08

No i po 2 miesiącach.
Nie za bardzo było o czym (urządzanie mieszkania), a potem jak pisać (brak netu w domu).
A potem zostałem wysłany na wycieczkę do dupy świata, jednocześnie w przeszłość i w przyszłość.
Przyszłośc niesłychanie gadżeciarską, gdy widziałem miasto w nocy, czułem się jakbym był w Blade Runnerze, tylko bez deszczu (za to z zajebistą pizgawicą) i bez tłumów ludzi (przypuszczam pizgawica nie była tu bez wpływu). Do tego telefony komórkowe jakich tu nie widziano, sieć 3G albo WCDMA (jakieś dziwne oba, moja Motka a835 z Orange się nie potrafiła wmeldować), ludzie oglądający filmy na telefonach w metrze. Metro wyskakujące na powierzchnię i bujające się potem jeszcze 50 klików od centrum kilkunastomilionowej aglomeracji.
Przeszłość - pod koniec XVIII wieku budowali średniowieczne twierdze, potem przyszli europejczycy, i do twierdzy dobudowali sobie stanowiska artyleryjskie.
Dieta pełna jest artefaktów z czasów, kiedy mieli problemy z konserwacją żywności - większość potraw jest zajebiście ostra, większość zup wali kutrem.
Wizyta w supermarkecie przypominała targ. Były sobie regały z towarami, ale były też stoiska obsługiwane personalnie - stoi sobie osoba za ladą, na ladzie jakieś owoce albo bułki, albo przygotowywane mięcho, i drze się na pół supermarketu, co ona sprzedaje, dziwne uczucie.
Przyszłościowo - budynki mieszkalne, wysokie miały po 20 pięter, budowane nie po jeden albo trzy, jak tutaj, ale po kwartał. Ale bez instalacji CO, każdy pokój ogrzewany osobno, z przedpokojem - różnie, o ogrzewaniu klatki schodowej można zapomnieć.
I poczułem się, jakbym grał w Syndicate, gdy Amiga powalała możliwościami graficznymi. Miałem widok z wysokości 50 metrów na zadbany teren korpo, scenak jak z Syndykatu - brązowa trawa, powoli sunące samochody, ludziki, rzucik izometryczny, w nocy światła jakby żywcem z ekranu, powalające, tylko zdjęć nie pozwalali robić (to temat na zupełnie inny wpis - paranoja korpo sekjurity).
Ale wróciłem, jetlag pokonany i mam neta w domu. Teraz tylko pojechać na martwym koniu i wszystko będzie super.

2 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Nie napisales, dokad ta wycieczka byla.

;-)

9:20 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Azja. Jak na stacjach metra upychali ludzi to stawiam na JP :)

9:47 AM  

Prześlij komentarz

<< Home