2009-10-31

Dzisiaj jak zwykle niespodziewanie nastąpiła copółroczna bitwa z Linuxem.
Zaczęło się prozaicznie, apt-get update apt-get upgrade (tak było go Debian i tego się będę trzymał).
Między innymi postanowiły się zupgrejdować jajco i udev, niech mają. Upgrade udeva się zepsuł. Myślałem (tutaj nieszczególnie mogę stwierdzić że dobrze że chociaż w ogóle) że naprawi się sam, i kazałem się zrebootować. Udała się pierwsza część, wyłączenie, druga słabo - nie widział /dev.
Ambitny (powiedzmy) jestem, więc idea reinstalki jak windy nieszczególnie mi się podobała, więc wygrzebałem laptopa, podłączyłem do cudnego modemu (cudny jest on albo infrastruktura za nim, nieszczególnie mnie obchodzi co konkretnie, za każdym razem jak zmieniam urządzenie za modemem to modem musi zostać zresetowany aby urządzenie dostało dynamicznie IPka, super, Dialog miał statycznego publicznego IP i było git, tylko drogi był i nie miał infrastruktury na nowym mieszkaniu) i googlam.
Bug Debiana numer 551140 i kilka innych zrobiły mi leciutko lepiej - nie tylko ja miałem taki problem, ale tylko leciutko, bo odpowiedź że to jest feature a nie bug że tak się dzieje nieszczególnie mi pomogła, a to że reporterzry najwyraźniej wiedzieli co robią, w pdróżnieniu ode mnie pomagało mi wcale.
Zmamrotałem sporo brzydkich słów, wygrzebałem starą płytkę z której zainstalowałem Debiliana i rescue mode poszło, ideą było downgrade udeva do stable i jajco tak samo, potem jajco w górę i udeva też.
Super, zbootował się, znalazł filesystem, zamontował, uruchomił shella, apt-get install powiedziało, że udev nie bangla w chroocie. No system pełen niespodzianek. Dalsze googlanie, inni też tak mają jak nie mają kernela 2.6. Uname powiedziało że na płytce i w pamięci jest 2.4, no w sumie co miałoby być na płycie z Debianem Stable sprzed pół roku?
Poszedłem po całości i po poszukiwaniach wypaliłem iso z Debianem testing, jajko 2.6.30, udev poszedł z testing do stable, jajko ze stable do 2.6.30, (po drodze pomysły że zamontowanie /boot może się przydać, potem że przekładanie dysku do komputera który ma troszeczkę inaczej ustawiony czas spowoduje zaplucie się fsck o montowanie dysku w przyszłości) reboot z dysku i zabanglało, jeszcze udev znowu do testing i komputer znów jest działający.
I tak się skończyła copółroczna bitwa z Linuxem, ciekawe co będzie następne.

Nie mam stable, bo w stable dawno temu nie było programów które miały fajne ficzery, jak Postgres 8.4.

Etykiety:

dorzut