2006-11-07

No, manie telewizora w pokoju owocuje. Kontynuujemy listę firm, które z cała pewnością nie wspierają polskiego telewizyjnego sukcesu eksportowego - dzisiejszym odkryciem jest VW, ale akurat maskowanie tego charakterystycznego znaczka było słabe i literki przebijały spod szmatki. Przez większość czasu siedziałem tyłem, ale wiem, że odcinek był straszny, bo prawie cały czas w tle było plimkanie na jednym klawiszu fortepianu (co ten klawisz zawinił?). Jeszcze dowiedziałem się o wypas imprze - wyjść na piwo nad Wisłę. Od poprzedniego odcinka ktoś Kożuchowskiej ufarbował odrosty. Jak usłyszałem mówienie do kogoś w 3 osobie, to prawie spadłem z krzesła, jakby ktoś do księdza nacierał. BTW: kto to jest ksiądz? To jest człowiek, do którego wszyscy mówią Ojcze, oprócz jego dzieci, które mówią do niego wujku.